Co myślicie o opowiadaniu?

piątek, 12 lipca 2013

Rozdział IV

No więc, wróciłam!! Przepraszam za tą długą przerwę, ale wiecie, zakończenie roku, poprawianie ocen i inne duperele....-.- Mam dużo pomysłów na dalszy ciąg tego opowiadania. Miłego czytania miśki ;****
________________________________________________________________________________

Obudziły mnie poranne promienie słońca. Przeciągnęłam się leniwie i otworzyłam oczy. Leżałam przytulona do Damona, odskoczyłam od niego i w wampirzym tempie pobiegłam do łazienki. Rozejrzałam się nerwowo i oparłam ręce o szafkę. Jedną ręką przeczesałam włosy, a drugą obmyłam twarz zimną wodą. Spojrzałam na siebie w lustrze i zachichotałam. Wampir jeszcze spał więc postanowiłam wziąć prysznic. Zimne strumienie wody spływały po moim nagim ciele. Zamknęłam oczy i wróciłam pamięcią do wydarzeń z przed 50 lat.

Anglia, rok 1962.                                       Muzyka ( do retrospekcji. )

Przemierzałam las z wampirzą prędkością. Był środek nocy, a ja uciekałam cała w cudzej krwi. Ledwo co udało mi się wydostać z tej nory, ale dostałam to co chciałam. Zdobyłam księgę. Teraz poczują ból straty. Był nów, faza księżyca, którą lubiłam najbardziej. Czułam się podczas niej silna, ale mniejsza z tym. Usłyszałam jakieś szemranie więc przyśpieszyłam. Nagle poczułam jakiś smród. Z mojej torby unosiły się chmury dymu. Zdezorientowana wyjęłam z niej księgę, a ona zaczęła się palić. Syknęłam i ją upuściłam, a ona zmieniła się w proch.Upadłam na kolana i trzęsącymi rękami podniosłam popiół.
- Nie... - szepnęłam przerażona. Proch przesypywał się pomiędzy moimi palcami.
Wściekła zaczęłam walić rękami w ziemię i łamać drzewa. Nie będę płakać, przecież mi nie zależy. Znajdę jakiś sposób, nie po to wyłączyłam uczucia żeby być słaba. Przeczesałam włosy ręką i pobiegłam w wampirzym tempie w stronę swojego domu. Kiedy byłam cztery metry od drzwi coś mnie zatrzymało. Wytężyłam wzrok i spojrzałam w głąb salonu. Nagle zauważyłam jakiś kształt, podeszłam bliżej, a w drzwiach stanęła pewna kobieta.

- Nina? - zapytałam cicho.
Szatynka podniosła wzrok i spojrzała na mnie. Włosy miała posklejane krwią, a ubrania były postrzępione. Dziewczyna miała łzy w oczach, a jej ciało drżało. Byłam zdezorientowana. Nina patrzyła na mnie przerażona i smutna. Nie miałam pojęcia co się dzieję.
Przełknęłam głośno ślinę, a zza dziewczyny wynurzyła się druga postać. Wysoki, blond włosy mężczyzna trzymał ją mocno za gardło. Miał na sobie beżowe spodnie i czarny koszulę. Uśmiechał się wrednie, a jego oczy przybrały złocisty kolor. Zaczerpnęłam rozpaczliwie powietrze i trochę się cofnęłam. Rozejrzałam się nerwowo dookoła siebie. Powoli zaczęły mi się wysuwać kły. Patrzyłam na niego z pogardą i wściekłością.
- Oj Megan, Megan...chyba nie wiesz z kim zadarłaś, co? - powiedział swoim charakterystycznie niskim głosem mężczyzna.
- Oczywiście, że wiem. Jesteś William, przywódca, mylę się? - pytałam z pogardą w głosie.
-Masz rację. Jestem William, przywódca. Zadzierając ze mną zadzierasz z nami wszystkimi. - mówił nie puszczając Niny. - Więc może będziesz tak miła i oddasz mi księgę.
- Nie. - powiedziałam chłodno
- Nie? Więc wolisz żeby twoi przyjaciele cierpieli z twojej winy? - pytał złowrogo.
Patrzyłam na niego z wściekłością, nie miałam gdzie uciec, jego ludzie byli pewnie w pobliżu. Nagle Nina wybuchnęła przeraźliwym krzykiem. Obróciłam się w jej stronę, brunetka skulona i wycieńczona leżała na zimnej posadce. Z mroku wyłoniła się druga osoba. Była to tym razem kobieta, wysoka blondynka. Włosy miała upięte w wysoką kitkę, a na jej twarzy widniał szyderczy uśmiech. Znałam ją, znalazłam ją gdy potrzebowałam pomocy z pewnym zaklęciem. Była czarownicą, ale co ona tu robiła?!
- Brooke? - zapytałam zdziwiona.
- Nie. - powiedziała z wrednym uśmieszkiem okrążając Ninę, przy czym zadając jej ból każdym spojrzeniem.
Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam na blondynkę.
- Kim ty jesteś? - pytałam rozwścieczona dziewczyny.
- Ty nie wiesz....Jak możesz mnie nie pamiętać! Muszę skarcić swoje dzieci za to, że o mnie nie wspomniały. To niedorzeczne!  - mówiła z pogardą.
- Esther. - szepnęłam przerażona. Kobieta uśmiechnęła się słodko. - Jak to możliwe, przecież jesteś martwa!
- To prawda, jestem martwa, ale jestem także bardzo potężną czarownicą. Udało mi się dojść do Brooke i zabrać jej ciało. Mimo, że do swojego ciała nie mogę wrócić teraz, nie znaczy, że w ogóle nie wrócę.
- Więc...Skoro już wiesz z kim masz do czynienia, oddaj księgę. - powiedział mężczyzna akcentując ostatnie dwa słowa.
- Nie mam jej. - powiedziałam również akcentując całe wyrażenie.
- Nie masz?! -zapytał z nerwowym uśmiechem. - sam widziałam ją w twoich rękach jak uciekałaś z mojego domu!!
- Miałam ją, ale straciłam! - powiedziałam głośnie.
- ODDAJ MI JĄ!!!!! - krzyknął.
Przeszedł przeze mnie dreszcz. Nie wiedziałam co robić, przecież on mi nie uwierzy. Nie mogę dać mu się złamać. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam mu prosto w oczy.
- Nie. - odpowiedziałam z powagą.
- Zła odpowiedź. - odpowiedział chłodno.
William podszedł do dziewczyny i bez skrupułów wyrwał jej serce.Coś we mnie pękło. Łzy zeszkliły mi oczy.  Czarownica zaczęła mruczeć jakieś zaklęcie, po chwili cały dom zaczął się palić. Wszystkie uczucia wróciły ze zdwojoną siłą.
- Nina!!!!!!! - krzyknęłam przez łzy. - NIE !!!
Mężczyzna zaśmiał się szyderczo. Byłam wściekła, ale też pełna bólu i rozpaczy. Jedyne czego chciałam to go dorwać. Buzowała we mnie chęć zemsty. Wysunęłam kły i pobiegłam w stronę mężczyzny. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu uniemożliwiając tym atak.
- Zostaw mnie! - syknęłam.
- Megan nie rób tego! To właśnie to czego on chcę! - mówił jakiś chłopak.
- Puść mnie Isaac! On zabił Ninę! - krzyczałam przez łzy.
Czując, że chłopak ani myślał o tym żeby mnie puścić Obróciłam się w jego stronę i mocno się w niego wtuliłam. Zapłakana schowałam się w jego ramionach. Isaac mocno mnie przytulił i delikatnie głaskał po włosach. Otworzyłam zmęczone od płaczu oczy. Ciało Niny bezwładnie leżało na podłodze, Esther uśmiechnęła się wrednie i razem z Willem zniknęła.


Koniec retrospekcji.


Otworzyłam oczy i szybko wyszłam spod prysznica. Nieposłuszna łza zakręciła mi się w oku. Szybko ją otarłam i założyłam na siebie to co miałam wcześniej. Nie powinnam tego rozpamiętywać. Tego co się stało nie zmienię. Williama już nie ma. Rozczesałam włosy, pomalowałam się i cichutko wyszłam z łazienki. Damon nadal spał. Jeny, jak słodko wygląda kiedy śpi. Westchnęłam i w wampirzym tempie znalazłam się przed domem Salvatorów. Rozejrzałam się dookoła siebie. Już miałam iść gdy ktoś przygwoździł mnie do auta. Była to moja kochana krewna, Katherine Pierce.
- Megan, nie ładnie jest tak się chować! - syknęła przez zęby
- Ja, chować? Przecież wiesz, że tego nie lubię. Nie dorównam mistrzyni w tym fachu, prawda Kath? - odpowiedziałam z wrednym uśmieszkiem.
Brązowooka uśmiechnęła się złowrogo i mnie puściła.
- Witamy w Mystic Falls! - odpowiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
Przytuliłam ją, zamieniłyśmy kilka zdań, a zaraz potem poszłam w stronę willi Mikaelsonów.